wtorek, 8 października 2013

Trust me. I'm a fashion bloger...







Blogowa branżunia modowa ostatnio dostaje niezłe baty... a to  ich obsmarują w jakiejś gazecie, obśmieją w tv boskie śpiewy glam cudeńka, to znowu "ekspertów" zdemaskuje Filip Chajzer przepytując o kolekcje "projektantów" takich, jak Johannes Gutenberg, Helmut Khol, czy Hans Kloss...









 Polecam przyglądnąć się głupocie naszego społeczeństwa:

http://dcs-188-64-85-29.atmcdn.pl/dcs/o2/tvn/web-content/m/p8/v/33ebd5b07dc7e407752fe773eed20635/5213dcd6-2f28-11e3-8255-0025b511229e-480p.mp4

(gdyby ktoś miał problemy z otwarciem filmu to wklejcie link w obśmiany internet explorer - on daje sobie z tym radę ;) )

Jest genialnie! Ubaw po pachy... Ale czy na pewno? To raczej taki śmiech przez łzy...

Patrzę na blogową branżunię i zastanawiam się co połowa dziewcząt próbujących przebić się w tym światku ma w głowie... siano? (rozumiane dwojako...)

Za wszelką cenę, bez użycia mózgu będą próbowały się przebić... Nie ważne, że nie mają nic do powiedzenia, ale i tak się wypowiadać będą... Pokazać też niektóre nie mają co, ale zawsze to fajnie sobie w CV wpisać, że się jest blogerką modową... Kupi się troszkę fanów na facebooku, skomentuje inne cud blogerki z nadzieją, że odwzajemnią komentarz i będzie bosko...

W pracy mam (nie)przyjemność spotykać się z różnymi przypadkami tej blogowej manii, manii wyższości i przekonania, że jak się jest blogerem to się wszystko należy - klękajcie narody i sypcie prezentami bo jestę blogerę...

Na skrzynce służbowej gromadzę sobie takie kwiatki - maile od kolejnych panienek aspirujących do bycia super blogerką, które żebrzą o przysłanie produktów danej marki, by pokazać je na swoim blogu... albo o kasę, w zamian za którą one zaprezentują logo firmy jako sponsora - to nic, że tematyka bloga nijak ma się do danego produktu, ale ślą te maile na ślepo z nadzieją, że się jakiś frajer znajdzie... A jak się już coś jednej wyśle, to zaraz przychodzą maile z "propozycją"  od  jej trzech przyjaciółek....

Rzygać mi się chce już od tych "blogerek"....

Żeby nie było, że generalizuję, obrażam wszystkich i sama podcinam sobie gałąź, na której siedzę, bo jakby nie było w robocie często muszę wyłowić te blogowe perełki i zorganizować z nimi jakąś akcję. Ale jest ogromna różnica między Blogerem, a "blogerem". Tych prawdziwych Blogerów jest jak na lekarstwo. Społeczeństwo durnieje i towarzyszy nam wszechobecny chłam i nijakość... Teraz każdy przygłup może być "blogerem"... Tekst odpływa w zapomnienie, a wszystko ma zastąpić obraz - ok, ale niech ten obraz też będzie jakiś i niech te wszystkie jestę bogerę nie otwierają ust skoro nie są w stanie sklecić kilku sensownych zdań...

Najgorsze jest to, że taki ogrom ludzi jest ślepo zapatrzony w te "blogerki" i nie potrafi przeżyć dnia bez nich... nie jest w stanie się ubrać, wymalować, zrobić zakupów bez ich wskazówek... często wątpliwiej jakości... WTF?
 
Zaraz mi tu ktoś wyrzuci, że i ja staję po tej drugiej stronie, ale chyba musiałabym upaść na głowę żeby się kogokolwiek o cokolwiek prosić, odpowiadać na pytania, na które odpowiedzi nie znam i lansować się modnymi stylizacjami (których i tak nie umiem stworzyć)!
Bloga (szumnie nazwałam to miejsce) traktuję jako narzędzie do wylania żółci... takie pierdolenie wychodzi mi najlepiej... więc jak tylko znajdę czas to zapewne tak to właśnie będzie wyglądało...

Płaszczyć się przed nikim nie będę... chcesz to czytaj, nie chcesz to spieprzaj i już...

Jestem jaka jestem, a to miejsce jest moje!


3 komentarze:

  1. Faktycznie link w chromie nie działa, ale pewnie wiem, o co chodzi, więc nie patrzę w ie.
    Fakt - żenujące jest, gdy ludzie wypowiadają się na temat, o którym nie mają pojęcia. Faktem jest również, że generalnie Polacy są znawcami w KAŻDEJ dziedzinie; 50letnia fryzjerka wie wszystko o wychowywaniu dzieci - co tam, że robiła to 30 lat temu, pani z urzędu miasta doskonale wie, jak najlepiej przyrządzić homara, mimo, że nigdy tego nie robiła, a sędziwy dziadek wie wszystko o technologii, mimo że stanął na etapie polskiej telewizji kolorowej. Każdy chce zabłysnąć w (nie)swojej branży, bez względu na jej rodzaj. Moim zdaniem wieszanie psów na tych blogerach modowych (osobiście żadnego nie śledzę) jest troszkę nie fair. Blogerzy mają swoje 5 minut i każdy stara się to po prostu wykorzystać.
    Generalnie Polacy coraz mniej umieją i coraz bardziej ściemniają, że jednak umieją - bo przecież wstyd się przyznać do niewiedzy w świecie tropicieli wpadek.
    Aha, i nie spotkałam nikogo, kto jest "ślepo zapatrzony w te "blogerki" i nie potrafi przeżyć dnia bez nich". Może moje szczęście, a może "ogrom" to ciut za dużo.
    Btw "Je veux" - świetny kawałek :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nasmarowałam piękny komentarz i mi go zjadło... nie ogarniam...
    Myśli mi już uciekły więc nie uda mi się zapewne powtórzyć tego, co chciałam rano przekazać... Podjąć próbę jednak muszę ;)

    Martyno, zgadzam się z Tobą w pełni co do znawców. Niestety doświadcza się tego na każdym kroku.
    Odnośnie wykorzystywania 5 minut przez blogerów, to parcie na szkło mają głównie persony, które blogerami tak naprawdę nie są. Posiadanie bloga nie czyni mnie blogerką! Ci poczytni i mający cokolwiek oleju w głowie raczej nie dali by się wpuszczać w maliny bo niepotrzebny im taki lans w tv, a poza tym jak już coś robią, to robią to dobrze.
    Ciesz się, że nie znasz nikogo z tego ogromu. My jesteśmy jeszcze z tego ciut starszego rocznika, który wie co to mózg i do czego to służy więc wśród znajomych nie powinnyśmy mieć takich "atrakcji". Spójrz jednak na nastolatki... zgroza... Nie generalizuję oczywiście, że każda nastolatka jest durna... no ale mało tego nie jest...
    Spora część tych "blogerek" to małolaty, które nie uważają na lekcjach historii, a wiadomości z kraju czy świata to dla nich jakieś nudy. Z modą mają tyle styczności co w siecióce podczas zakupów - bo historia mody to już nie ich działka - ich nie interesuje co do czego, ani po co bo ważne żeby był fun i lans. A potem kolejne trzpiotki oglądają i czytają tamte i pojawia się efekt domina - polecam rzucić okiem na komentarze pod wszelkiego rodzaju blogami - hello kitty i kucyki pony przy tym wymiękają... Tak jak dawniej dziewczynki były zapatrzone w gwiazdy show biznesu tak teraz patrzą maślanymi oczami na te blogerki i też nie dostrzegają, że photoshop upiększył to i owo...
    Nie wspomnę już o kółkach wzajemnej adoracji, uskuteczniających metodę słitaśnej wymiany komentarz za komentarz, a w głowie szydera i nienawiść do siebie nawzajem - no ale przecież napiszę jej, że ma super bluzkę (chociaż naprawdę jest gówniana) bo, a nóż mnie ktoś wyśledzi i tak dotrze do mojego blogaska...
    Społeczeństwo głupieje, w szkołach wymaga się coraz mniej, w domach dzieciaki też nie mają odpowiednich wzorców i tak to później wygląda, że zamiast sięgać po odpowiednie treści wyciągami ręce po nijakość...
    Dawniej były galerianki, a teraz są "blogerki"... nic w przyrodzie nie ginie... a głupota to już na pewno nie zginie....

    Chaotyczne to co napisałam, ale ciężko mi czasem w ekspresowym tempie przelać myśli "na papier" ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie wróciłam z warsztatów z osławionym Kominkiem i Tomek potwierdził tylko moje obserwacje - 70% ludu na blogach modowych to niepełnoletnie dziewczynki...
    Dawniej było kup mi jeansy, a ja zrobię Ci loda, a teraz mamy wyślij mi loda, a ja zrobię Ci dobrze na moim blogasku... Dla nich 100 zł ma wartość jak miliony i zrobią wszystko, żeby tylko się pokazać... No i mają czytelników godnych siebie...

    OdpowiedzUsuń